Wieczór rozpoczęliśmy klasycznym polonezem. Były również przemówienia, tort i toast – uroczyste tony i akcenty, których nie może i nie powinno na tym szczególnym balu zabraknąć. Czas umilała nam nietuzinkowa muzyka, która połączyła pokolenia, ponadczasowe hity (niektóre nawet w pierwszorzędnym wykonaniu nauczycielskim!) i zabawa, w której można porozumieć się bez słów. Kilka gestów i przedmiotów, które mają znaczenie tylko dla wtajemniczonych i mnóstwo wspomnień, które z nami zostaną – jak wspólne śpiewanie „Słodkiego miłego życia…” (by nam słodko te 100 dni mijało i słodkie owoce przyniosło) czy sesje zdjęciowe z podróżą w czasie i artystycznym smaczkiem w tle (pojawili się bowiem i władcy epoki Tudorów i znajomo wyglądające dama z łasiczką na ręku, i dziewczyna z zachwycającą perłą).
Są różne studniówki. Bardziej i mniej zorganizowane. Bardziej i mniej roztańczone. Bardziej i mniej szalone. Nasza tegoroczna była po prostu niepowtarzalna. Zresztą, przekonajcie się sami…